Rola psa w tego typu pracy jest zawsze taka sama – przede wszystkim motywowanie dzieci do ćwiczeń, akceptowanie ich zachowań (również wydawanych przez nie niekiedy nagłych dźwięków …
Dogoterapia (kynoterapia) jest to metoda wzmacniająca efektywność rehabilitacji, w której motywatorem jest odpowiednio wyselekcjonowany i wyszkolony pies, prowadzona przez wykwalifikowanego terapeutę (def. Polskie Towarzystwo Kynoterapeutyczne). Zajęcia dogoterapii (kynoterapii) mogą mieć formę indywidualnych spotkań terapeutycznych (z dziećmi z różnymi dysfunkcjami typu: autyzm, zespół Aspergera, ADHD, mózgowe porażenie dziecięce, zespół Downa, upośledzenie umysłowe i in.) oraz grupowych spotkań edukacyjnych (ze zdrowymi dziećmi w żłobkach, przedszkolach i szkołach).
Rola psa w tego typu pracy jest zawsze taka sama – przede wszystkim motywowanie dzieci do ćwiczeń, akceptowanie ich zachowań (również wydawanych przez nie niekiedy nagłych dźwięków) oraz spokojne zachowanie w ich towarzystwie, a także współpraca z przewodnikiem, precyzyjne i szybkie reagowanie na jego komendy (werbalne i optyczne). Dobrze dobrany duet terapeutyczny, czyli przewodnik i jego pies, potrafią zmotywować dziecko do pracy tak, by wszystko odbyło się w atmosferze zabawy.
W związku z wysokimi oczekiwaniami względem psa, w kontekście jego pracy terapeutycznej, jego wybór nie może być przypadkowy. Pies terapeutyczny musi być przede wszystkim psem przewidywalnym. Na przewidywalność składają się zarówno cechy rasy, jej pierwotna użytkowość, jak również hodowla, z której pozyskiwane jest szczenię, przebieg okresu socjalizacji oraz poziom wyszkolenia. Ze względów bezpieczeństwa, w dogoterapii (kynoterapii) nie powinny pracować psy z grup: stróżujących, obronnych i bojowych. Wszystko dlatego, że głęboko zakorzeniony w psychice psa instynkt może dać o sobie znać w „dziwnej” dla psa sytuacji (na zajęciach o taką nie trudno), nawet mimo starannego wyszkolenia. Najlepiej natomiast sprawdzają się w pracy psy myśliwskie (głownie retrievery), psy do towarzystwa (cavalier King Charles Spaniel) oraz psy pasterskie (owczarek szetlandzki). Psy te „od zawsze” podczas pracy ściśle współpracowały z człowiekiem, wykonując jego polecania.
W pracy terapeutycznej od psa oczekuje się także, że będzie chętnie przebywał w towarzystwie innych ludzi (nie tylko członków swojej rodziny), będzie akceptował ich dotyk, zapach i zachowanie oraz reagował na wydawane przez nich komendy.
Jak wiadomo, ideałów nie ma, również w tej dziedzinie. Chciałabym jednak opowiedzieć, jak na tle tych wszystkich cech wypada owczarek szetlandzki. Potrzebne będzie do tego nieco inne niż na co dzień spojrzenie na sheltie.
Z historii rasy wiemy, że owczarki szetlandzkie były dawniej psami zagrodowymi. Ich zadaniem było pilnowanie obejścia i alarmowanie, gdyby zbliżał się ktoś obcy. Innymi słowy, pełniły rolę dzisiejszego dzwonka do drzwiJ Już ta informacja niesie za sobą szereg implikacji związanych z pracą terapeutyczną. Przede wszystkim – szetlandy są nieufne wobec obcych. Żeby natomiast pies sprawdził się w pracy, nie może patrzeć niepewnie na każdą zbliżającą się do niego osobę. Człowiek (szczególnie obcy) kojarzyć się ma z przyjemnością. Nie osiągnie się tego u szetlandów inną drogą niż poprzez staranną socjalizację w wieku szczenięcym. Okres 7 – 12 tygodnia jest szczególnie istotny dla rozwoju psychicznego psiaka. Zaniedbania w tym okresie są nie do odrobienia. Jeżeli natomiast szczenię ma okazję do poznawania nowych ludzi, w tym dzieci w różnym wieku, i te kontakty są dla niego przyjemne, uczy się, że ludzie są fantastyczni i cudownie jest z nimi przebywać. Pies – terapeuta nie może być psem jednego pana lub jednej rodziny!
Kolejną cechą sheltie, również związaną z ich pierwotną użytkowością, jest szczekliwość. Podekscytowany, zadowolony z życia szetland ogłosi to całemu światu. Poza tym cudownie jest bawić się i szczekać, cudownie jest poinformować przewodnika, że coś się dzieje za drzwiami, że ktoś właśnie przyszedł, że piłka wpadła pod szafę, że…Cudownie, ale w przypadku psich terapeutów szczekanie jest tylko…na komendę. Wytłumaczenie jest proste – nagły wybuch radości psa może panicznie przestraszyć dziecko na zajęciach. Może to spowodować, że stracimy wszystkie efekty naszej dotychczasowej pracy lub do często długiej listy spraw do przepracowania u dziecka dopiszemy jeszcze jedną – lęk przed psem.
Owczarki szetlandzkie, co również wiemy z ich historii, zaganiały owce. Aktywność i temperament z tamtych czasów pozostały im do dziś. Sheltie są szybkie, zwinne, energiczne, chętne do pracy ze swoim przewodnikiem i błyskawicznie się uczą. To z kolei są cechy, które pięknie przekładają się na pracę terapeutyczną. Pies – terapeuta powinien być wyszkolony oraz przeegzaminowany pod kątem jego przyszłej pracy. Na zajęciach nie ma czasu na nakłanianie psa do wykonania komendy, egzekwowanie jej. W tej dziedzinie szetlandy są niezawodne! Uczą się w mig, zarówno elementów podstawowego posłuszeństwa (siad, waruj, stój, zostań, równaj itp.), jak i licznych sztuczek, które sprawiają wiele frajdy dzieciakom. Opanowanie: przechodzenia przez tunel, kulania piłki nosem, grania łapą w kostkę, kulania się, podskoków, tańczenia na dwóch łapach, przybijania piątki, aportu wielu innych trików to dla nich nic trudnego.
Dodatkowo, sheltie nie będzie się ociągał i zastanawiał – on to zrobi błyskawicznie i sprawi mu to prawdziwą przyjemność. Aranżowanie różnego rodzaju ćwiczeń ruchowych, w które można wpleść wymienione przed chwilą sztuczki, jest świetnym rozwiązaniem dla dzieci, które mają problemy z chodzeniem czy z koordynacją.
Jeżeli chodzi o pracę terapeutyczną, nie bez znaczenia jest również wielkość sheltie oraz urok, którego nie można im odmówić. W pierwszym kontakcie, nieduży pies nie budzi strachu. Gdy tym niedużym psem jest sheltie, budzi za to zachwytJ Zdecydowanie łatwiej jest dziecku na powitanie chwycić małą łapkę szetlanda (niż np. goldena), podać smakołyk do małego pyszczka. Sheltie są niezwykle delikatne – przypadkowo depcząc, nie robią krzywdy; nie uderzą ogonem, nie pociągną na smyczy. Atutem jest długi i piękny włos, który można głaskać z prawdziwą przyjemnością; można go czesać, ćwicząc posługiwanie się szczotką; można przypinać spineczki, ćwicząc paluszki. Po zakończeniu zajęć szetlanda można położyć dziecku na kolanach, by mogło przytulić się do jego miękkiej sierści – tak samo jak potrafią być energiczne, kiedy trzeba sheltie potrafią się wyciszyć.
Ten tekst nie powstałby, gdyby nie Sivis – szetland, z którym wspólnie od podstaw uczyliśmy się dogoterapii (kynoterapii). Obecnie Sivis jest czteroletnim psem, z trzyletnim stażem pracy oraz legitymacją psa terapeutycznego klasy II (wg standardów PTK). Pracowaliśmy w wielu bydgoskich ośrodkach z dziećmi zdrowymi oraz z dziećmi z wieloma dysfunkcjami, m.in. autyzm, mózgowe porażenie dziecięce, zespół Downa, dysleksja rozwojowa. Obecnie rozpoczynamy pracę z dziećmi z wadami wzroku sprzężonymi często z upośledzeniami umysłowymi. Niemniej, bez względu na to, czy dziecko jest zdrowe czy niepełnosprawne, bardzo młode czy starsze kontakt z odpowiednio prowadzonym psem jest niekiedy jedyną formą aktywności, w którą dziecko angażuje się z prawdziwą przyjemnością – ćwiczy, bo chce coś zrobić dla swojego puchatego przyjaciela. Pies nie wymusza, nie nakazuje, nie ocenia. Wręcz przeciwnie – akceptuje i wykonuje polecenia dziecka.
Na dzień dzisiejszy mogę śmiało powiedzieć, że w pracy Sivis zachowuje się jak profesjonalista, reagując na każdy, nawet najmniejszy gest mój czy dziecka. Ja natomiast pamiętam, że jako jego przewodnik muszę sprostać wymaganiom, które przede mną stawia jego szetlandzia natura.
Marta Kwiecińska
Na zdjęciach pracujące owczarki szetlandzkie to:
SI VIS AMARI Raj dla zwierząt z Bydgoszczy (blue merle)
SAKE LIVING IN THE SPIRITUAL ZONE Beardedkowo z Szetlandu z Wrocławia (tricolor)