Z rodowodem czy bez?

Obecnie wiele osób szuka szetlanda bez rodowodu, bo tańszy, ale…. czy na pewno ?
Zastanówmy się dlaczego ktoś sprzedaje szczenięta bez rodowodu. Niektórzy mówią, że nie zależało im na wystawach i suka nie ma uprawnień hodowlanych.

Regulamin hodowlany wymaga pokazania psa lub sukę tylko 3 razy na wystawach (w tym jedna Klubowa lub międzynarodowa) i uzyskania trzech ocen doskonałych dla psa i co najmniej bardzo dobrych dla suk. Wymagania nie są więc duże i oficjalne dopuszczenie psa lub suki do hodowli jest naprawdę łatwe. Więc czy opłaca się wychowywać szczenięta, bez rodowodu, jeśli mogą mieć dokumenty. Przecież odchowanie szczeniąt bez rodowodu i z nim kosztuje tyle samo i zajmuje tyle samo czasu .Nie wierzmy więc, że komuś nie zależało na dokumentach i rodowodach dla szczeniąt. To raczej matka nie spełnia warunków dopuszczenia do hodowli, ma więc poważne odstępstwa od wzorca lub wady dyskwalifikujące z hodowli. Dzieje się tak, gdy matka jest po prostu brzydka i otrzymuje oceny dobre (rzadkość na naszych wystawach), lub ma poważne wady np. wady wrodzone wpływające na jej zdrowie, jest tchórzliwa, agresywna, jest znacznie przerośnięta lub wyraźnie za mała itp. Wiec czy chcemy kupować szczenięta po takiej matce ?
Szczenię bez rodowodu nie ma potwierdzonego pochodzenia, więc skąd wiadomo, że matka nie została przypadkowo pokryta przez psa innej rasy lub mieszańca, a szczenięta są podobne do matki. Tylko, czy będą takie jak dorosną? Szczenię szetlanda wygląda zupełnie inaczej niż dorosły pies !
Podobnie sprawa może przedstawiać się z ojcem, może być psem odbiegającym bardzo od wzorca, a więc wady mogą być podwójne(!), bo nikt , kto ma psa hodowlanego nie pokryje suki bez kwalifikacji hodowlanych, więc nie wierzcie, że ojciec to wybitny champion .Tym bardziej, ze dobór rodziców jest zupełnie przypadkowy na zasadzie złapania okazji i byle blisko. Nieważne co przekażą swym dzieciom, byle były choć trochę podobne do sheltie, a później co wyrośnie, to już bez znaczenia. Czy warto więc kupować takiego szczeniaka bo będzie taniej? A przecież wiele hodowli sprzedaje taniej niektóre gorsze szczenięta nie rokujące kariery wystawowej . Pamiętajmy, że psa kupujemy na kilkanaście lat i może się szybko okazać, że kupiliśmy zupełnie coś innego niż chcieliśmy. Sheltie jest rasą jeszcze nie do końca wyrównaną, a przypadkowe kojarzenia, czy kupowanie psa niewiadomego pochodzenia może skończyć się bardzo przykrą niespodzianką.
Na szczęście sheltie bez rodowodu w Polsce prawie nie ma, więc łatwo wyobrazić sobie jak wyglądają te pojedyncze egzemplarze bez rodowodu i jakie potomstwo zostawią po sobie.
Od 2 lat działa też w Polsce Polski Klub Psa Rasowego (PKPR), gdzie rejestrowane są też psy bez rodowodu. Większość psów w tym klubie to psy które z powodu swych wad nie mogły uzyskać ocen hodowlanych i nie zrobiły kariery wystawowej w Związku Kynologicznym. Suki zarejestrowane w tym klubie nie mogą być kryte psami ze Związku Kynologicznego (ZK), wiec nie ma szans na poprawę potomstwa i eliminacji poważnych wad. Rodowody PKPR nie są uznawane przez Związek Kynologiczny, więc psy z rodowodem klubu nie mogą być przepisane do ZK, nie mogą być wystawiane na wystawach ZK i nie mogą być kojarzone z psami i sukami z ZK.
PKPR nie jest uznany przez FCI !
Proszę nie wierzyć w teorię, że szczenię jest nadliczbowe i dlatego nie dostało rodowodu. Od kilkunastu lat wszystkie szczenięta dostają rodowody (metryki) niezależnie od ilości szczeniąt urodzonych w miocie.
Od zeszłego roku obowiązuje nowy regulamin hodowlany, który dopuszcza na wpis hodowcy, że szczenię jest nie wystawowe. Takie szczenię jest sprzedawane taniej Z RODOWODEM, w którym później istnieje ten sam wpis hodowcy. Eliminuje to późniejsze pretensje nabywcy szczenięcia, że kupił z rodowodem i szczenię jest wadliwe.
Artykuł ten chce zadedykować wszystkim, którzy chcą kupić psa. Proszę zastanowić się nad tym , czy warto kupić kota w worku – patrz psa bez rodowodu.

K. Szulc

***

….W zupełności zgadzam się z wypowiedzią P. Krystyny. Chciała bym tylko dodać, że często szczenięta po sukach z wadami ( bez uprawnień hodowlanych) są efektem pokutującego u nas MITU, że ,,suka m u s i mieć choć raz w życiu szczenięta". Ma to ponoć zabezpieczyć ją przed ciążą urojoną, ropomaciczem, rakiem sutek, zaspokoić instynkt macierzyński (bo inaczej wariuje). Oczywiście nie jest to prawdą, gdyż schorzenia te występują również u suk wielokrotnie krytych, a instynkt macierzyński i rozrodczy suka wykazuje przy każdej cieczce. Lepszym rozwiązaniem, jeżeli ktoś obawia się chorób, jest sterylizacja, niż produkowanie wadliwych szczeniąt w imię ,,dobra" suki.

Również o psach mówi się, że ,,dla zdrowia p o w i n i e n pokryć sukę", co jest zupełnie nieuzasadnione. Nawet u wilków tylko para
najsilniejszych zwierząt w sforze może mieć potomstwo, reszta przeważnie nigdy tego nie doświadcza. Trzeba zastanowić się nad losem szczeniąt. Może okazać się, że nikt ich nie zechce i trafią na ulicę, albo do schroniska. Na szczęście sheltie nie są zbyt popularną, ani liczną rasą i to zjawisko nie jest zbyt częste.

Sama jednak nie tak dawno byłam zapytana przez pewnych właścicieli – ,,kiedy ich dwuletniej suczce urośnie długi włos, bo ciągle ma bardzo
krótki?" Otóż nigdy nie urośnie ! Została kupiona bez metryczki i po prostu nie znamy jej przodków, nie wiemy jak wyglądali jej rodzice. Nawet widząc sukę-matkę, nie mamy żadnej gwarancji jakie będą dzieci, bo ojcem może być
na przykład, nawet całkiem miły, kundelek sąsiadów.

Mam wrażenie, że używanie nazwy R A S A dla określenia psów bez rodowodu jest czymś nie poważnym. R A S A – to nie jest puste słowo. Za nim kryje się praca, wysiłek, doświadczenia wielu hodowców. Niesie to za sobą zarówno wiele sukcesów, jak i porażek.

Choć w zasadzie w każdej rasie obowiązuje określony wzorzec, to ciągle ona ewoluuje, rozwija się. Największym sukcesem w hodowli jest wyhodowanie potomstwa lepszego od swoich rodziców. Dlatego też ciągle jesteśmy zaskakiwani widokiem nowych, coraz to piękniejszych przedstawicieli rasy. Właśnie ta efemeryczność, ciągły rozwój i postęp jest tym co hodowcom sprawia satysfakcję i zadowolenie. Tak więc – RASA to nie tylko określenie wyglądu i zachowań danej grupy zwierząt, ale również pod tym słowem kryje się historia jej powstania i ludzki wysiłek.

Nie można nadużywać tego określenia w stosunku do psów bez udokumentowanego pochodzenia. Gdy kupujemy psa rasowego – to posiada on metryczkę będącą pewnego rodzaju patentem. Ktoś, oferujący nam psa bez rodowodu nie ma po prostu tego patentu i nie może operować określeniem RASA, co najwyżej : ,,zbliżony wyglądem do…" lub ,,rasopodobny".
Najzwyczajniej nie ma do tego prawa.

Niestety ostatnio zdarzają się też takie przypadki, że rozmnażane są wartościowe psy rasowe nie mające uprawnień hodowlanych. Suki są kryte 2 razy w roku, a szczenięta są w opłakanym stanie. Jest to zjawisko karygodne.
Takie krycia ,,na czarno" można porównać tylko do zwykłej kradzieży. Bo pies rasowy stanowi jakąś wartość, która znika w rękach handlarzy, a efekt pracy hodowlanej przepada bezpowrotnie.

Chciałam jeszcze zaznaczyć, że celem hodowli nie jest rozmnażanie psów,
ale świadomy ich dobór połączony z selekcją. Dlatego też nie wszystkie psy muszą być używane do reprodukcji. Nawet psy o znacznych osiągnięciach wystawowych nie zawsze sprawdzają się w hodowli. Natomiast przeważnie nieciekawi rodzice nie dają ładnych dzieci.

Przyszły nabywca powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nabywając psa nawet w najlepszej hodowli, nikt nie może mu zagwarantować, że 8-mio tygodniowe szczenię zostanie w przyszłości championem. Co najwyżej można mówić o pewnych dodatnich cechach widocznych w danej chwili. Nie można traktować psa w sposób przedmiotowy. Jest to przede wszystkim przyjaciel człowieka.

E. Kudukis

***

Pieknie napisane. I to jest dobra wskazowka dla tych ktorzy chca sobie przywieźć przyjaciela na dlugie lata, a rozmyslaja czy kupić psa bez czy z rodowodem. Spotkalam sie kilka razy z różnymi znajomymi, ktorzy zakupili psa bez rodowodu z tym ze sa naprawde rasowe i pani hodowczyni upewniala ze jedyny powod nierodowodowych maluszkow byl brak czasu jezdzic z mama czy tata na wystawy. Nie zapominajmy, jak pisza Panie Krystyna i Ewa, ze nigdy tej pewnosci nie ma po jakich rodzicach sa szczenieta. Moga byc jak po matce sheltie tak i po ojcu sheltie. Ale jak mozemy wiedziec jak dalece chore czy z jakimi wadami sa rodzice. I tak znajome kupily "kota w worku" byle tanszego. Za pare miesiecy u psiaczka objawily sie takie choroby, ze albo psa trzeba bylo uspic albo leczenie przekraczalo mozliwosci wlasciela i co potem – takze uspic. W lepszym wypadku pies jest leczony ale jakie koszta ponosi wlasciciel i jak cierpia. Wiec nie zalujmy dolozyc pare groszy wiecej i miec chociaz troche spokojna glowe. Pierwotna inwestycja za tanszego psa bez rodowodu moze sie okazac po czasie o duzo wyzsza, a takze moze tragiczna nie tylko dla psiaczka ale i dla calej rodziny. Bo to jednak pies jest czlonkiem rodziny pod kazdym wzgledem.

E. Kalendova (Czechy)

***

CZY RÓŻNICE SĄ NAPRAWDĘ TAKIE DUŻE?

Poruszamy ciągle problem hodowli psów z rodowodem i bez. Chciałam wyjaśnić, jakie naprawdę są różnice w cenie psa z rodowodem i bez rodowodu.
Zacznijmy może od samego początku. Zajmę się suką, bo to nas najbardziej interesuje.
Aby suka została zakwalifikowana jako suka hodowlana, musi zaliczyć co najmniej trzy wystawy, z tego jedną rangi międzynarodowej lub klubowej. Jeśli jest dobra, nie będzie miała problemu z otrzymaniem ocen co najmniej bardzo dobrych, bo suce wystarczą nawet oceny bardzo dobre. Wiadomo, ze lepiej jeśli są to oceny doskonałe. Ale pomijam to, bo skupić się chciałam na kosztach.
Wystawa krajowa to koszt rzędu 50 – 60 zł plus dojazd, opłaty za świadectwo zdrowia (nie wszędzie wymagane). Pomijam cenę biletów itd., bo właściciel wchodzi z psem bezpłatnie, a płacą jedynie osoby towarzyszące, ale to już inny temat.
Koszt wystawy międzynarodowej to opłata rzędu 80 – 100 zł, plus jak wyżej.

Tak więc suka aby zdobyła wpis „suka hodowlana” trzeba wydać co najmniej 180 – 220 zł (plus inne opłaty jw.) Jeśli ktoś nie miał hodowli, to dochodzi do tego przydomek hodowlany (30 zł). Oczywiście koszty te mogą być o wiele większe, jeśli ktoś naprawdę dba o swoje psy. Podaję tu jedynie koszty minimalne, bo Ci co hodują psy bez metryk przecież i tak ograniczają je do minimum. A koszty te są ponoszone tylko na początku, potem już nie.

Ale hodowcy, którzy mają mioty bez metryk, zazwyczaj twierdzą, że ich suki mają uprawnienia hodowlane, tylko nie zgłaszali miotu, aby było taniej. Zobaczmy, jak to z tym jest. Aby miot mógł być zgłoszony, trzeba wykupić kartę krycia (25 zł) i złożyć ją do 3 tygodni po kryciu psa w swoim oddziale ZK. Potem dochodzi karta miotu (15 zł), kontrola miotu (15 zł). Tak więc razem mamy ok. 55 zł wydane wcześniej. Podzielmy to na liczbę psów w miocie (średnio 4) i wyjdzie nam ok. 10 – 15 zł na psa. Dodajmy do tego koszt wystawienia metryki (22 zł) plus tatuaż, a daje nam to koszt dodatkowy za metrykę psa nie większy niż 50 – 100 zł. Jednak różnica ceny między psami rodowodowymi i tymi bez jest znacznie większa.
Nie liczy się koszt krycia, bo wszędzie jest mniej więcej taka sama umowa, że za krycie daje się szczeniaka lub płaci jego równowartość. Nie liczę też takich zabiegów jak odrobaczanie suki przed kryciem i w czasie ciąży, bo przecież wszyscy mówią, że dbają o swoje psy, więc to nie obniża kosztu. Nie obniży go też szczepienie psa i inne zabiegi pielęgnacyjne, bo to nie jest w żaden sposób związane z rodowodem czy jak kto woli metryką dla psa. Przecież wszyscy mówią, ze ich psy były odpowiednio zadbane.

Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego, skoro metryka nie będzie kosztowała więcej niż 100 zł na pieska (podaję już tą górną granicę ceny), dlaczego wszyscy tłumaczą się tym, ze taniej bo bez metryki. A różnice w cenie psów z rodowodem i bez są duuuużo większe. Dla wielu osób koszt wyrobienia metryki jest niczym, wobec późniejszych problemów. Wobec oszustw i krętactw, jakich słuchają nabywcy szczeniąt bez rodowodu, byle tylko uwierzyli hodowcy. A potem już przepadło. Bo kto odda pieska do którego się przywiązał? Kto pozbawi dziecko przyjaciela? Jak można nie zostawić przy sobie te dwa słodkie oczka, wpatrzone w nas jak w jakieś bóstwo i wielbiące nas bez granic….?
To jest właśnie coś, co ci ludzie wiedzą i wykorzystują. Liczą na to, ze psy nie wrócą do nich. I na pewno nie wrócą, bo ludzie kupujący psa do kochania nie oddadzą go, mimo, ze się okazuje wadliwy lub chory. Robią wszystko, aby go wyleczyć i dalej kochać. Będą walczyć o jego prawa. Bo to żywa istota. I tu mają rację.

Ale ja chciałam tu wyjaśnić, że warto prosić o dokumenty potwierdzające prawdomówność hodowcy, tj. metrykę świadczącą o pochodzeniu pieska. Warto też sprawdzać, czy jest to metryka wystawiona poprawnie (można to zrobić w ZK), nawet jeśli nie mamy zamiaru wyrabiać pieskowi rodowodu i jeździć z nim na wystawy. Jest to jednak gwarancja pochodzenia pieska, a także prawdomówności hodowcy. W dobie naszych czasów, a piszę to z wielkim bólem, jest wielu ludzi nieuczciwych. Sprawdźmy więc ich prawdomówność, zanim potem będziemy żałować. Prawdziwi hodowcy nie boją się tego, że ktoś będzie ich sprawdzał, a może wystraszy to wszystkich pseudohodowców, liczących na naiwność i niewiedzę kupującego.

Piszę to po to, aby uchronić ludzi przed błędami popełnianymi z niewiedzy.
Miłość psa, to jedyna miłość, jaką można kupić. A właściwie, to nie miłość, a psa który będzie nas kochał. Bo na jego miłość też trzeba sobie zasłużyć….

Więc nie dajmy się wykorzystywać psudohodowcom.

H.Kabała